poniedziałek, 30 stycznia 2012

Wiertarka stołowa

Nie sądziłem, że na jakość wiercenia ma istotnie wielki wpływ, nie tylko wiertło, jego kształt ostrza, ale także wiertarka, a dokładniej technika wiercenia. Chodzi mi o to czy robimy to z ręki czy na wiertarce stołowej. Ale od początku.
Chciałem wywiercić z grubsza 362 otworów o średnicy 3,5 mm w blasze stalowej 2,6 mm grubości. Na początku rozpocząłem wiercić z ręki, ale po następnym zniszczonym wiertle zacząłem się zastanawiać nad ulepszeniem sobie roboty. W sklepie mam: DEDRA Wiertarka stołowa DED7707 -350W i jeszcze parę innych, ale, że ta jest najtańsza a ja potrzebowałem wiercić cienkim wiertłem do stali to wziąłem tą.

Na wiertarkach stołowych da się wiercić z niewysoką prędkością, ale za to z całkiem dużym posuwem i za każdym razem ten posuw jest w jednym kierunku. Zaowocowało to tym,że jednym wiertłem zrobiłem około 358 otworów bez ostrzenia ( wiertło do stali hss)! Jak wierciłem to miałem odczucie, że wiertło się wpycha w blachę i wchodzi jak w masło, jak dla mnie rewelacja? Takie wiercenie ma jednak ograniczenia, bo nie weźmiemy wiertarki stołowej na działkę i nie wywiercimy otworu w słupku ogrodzeniowym:).
Czyli wiertarki ręczne są mobilne można je wszędzie użyć, pod warunkiem, że mamy przedłużacz i prąd. Ale wiercenie wiąże się z większym zużyciem wierteł. Więc wiertarka stołowa do zakładu, a wiertarka ręczna do pozostałych prac.
Po pewnym czasie:
Tak się zdarzyło, że musiałem wywiercić około 2611 otworów w blaszce 1,5 mm wiertełkiem 2,2 mm. Włączanie i wyłączanie wiertarki oryginalnym wyłącznikiem to koszmar, przede wszystkim jak jest mróz, ta plastikowa pokrywka robi się okropnie twarda. Jak się wierci kilka otworów to nie ma znaczenia, ale jak trzeba precyzyjnie wywiercić parę tysięcy to pojawia się przeszkoda. Dobrym wyjściem jest wyłącznik przy nodze.
Zdecydowałem sam zrobić takie coś, za niewielkie pieniądze.
Zakupiłem włącznik do dzwonka pokojowego, jedna duża deska jako baza, dwie małe: jedna podpórka pod obcas} druga pod palce, żeby noga nie dyndała w powietrzu. I trochę skóry na sam wyłącznik, kawałek przewodu wtyczka i gniazdko. A i ponieważ styki są słabe to nie można tego patentu zastosować do mocnych wiertarek stołowych, moja wiertarka stołowa Dedra DED7707 ma 350 W więc nie ma kłopotu.
Wyłącznik jest rewelacyjny w użyciu, i pewny, w każdej chwili można go wyłączyć. Po zmontowaniu tak się prezentuje:

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Stop ACTA to zamach na wolność

Zamach na naszą wolność
Korporacje – chciwe trusty boją się, że ich łajdactwa coraz częściej będą wychodziły na jaw. Internet, jeżeli nadal będzie niczym nieskrępowany, to zawiąże im ręce. Trzeba, więc znaleźć pretekst do jego cenzury, pierwsze kroczki są małe. Powód prawa autorskie dotyczą 0,001% populacji. Bo bin laden nie żyje a „terrorystów” coraz mniej. Poza tym potrzeba pieniędzy na rozwój kontroli nad społeczeństwem a ponieważ jest ono bogate to wyciągają się łapy po nie swoje.
Ten tajny dokument to współczesny zamach na wolność jednostki. Nie pierwszy takich dokumentów jest coraz więcej, dotyczą różnych dziedzin naszego życia. Jedne są niewinne, drugie bardziej agresywne, i nie mówię tu o przepisach w jednym kraju, ale o wielu w różnych krajach.
Kodeks Żywnościowy - Codex Alimentarius
Ograniczanie praw rodziców do opieki nad swoimi dziećmi ( Szwecja)
Zakazy produkcji żywności bez zezwolenia Władzy (Nowa Zelandia)
Chore prawo patentowe, można zastrzec nazwę, słowa lub frazy – paranoja!
Woda nie gasi pragnienia (UE) – czyli jednostka nie może się dopominać wolnego dostępu do zasobów wodnych, to jest początek.

To tylko niektóre, takich niby nic nieznaczących jest masa. Wystarczy, że w wyniku globalizacji powstaną decyzyjne siły i wprowadzą unifikację tych praw, a znajdziemy się w czarnej d……e.
Część przepisów dotyczy niewielkich grup społecznych, np. prawo zachowku, nie jest istotne prawo do wolnego zarządzania swoim majątkiem, swoją własnością, przepis w jawny sposób łamie wolną wolę spadkodawcy. Itd.
Co będzie dalej? Na razie ACTA się oddali, zmienią nazwę kosmetyka i za kilka miesięcy albo lat znowu zaatakują trzeba być czujnym.

sobota, 21 stycznia 2012

Domowy chleb

Wypiekanie chleba w domu w ogóle nie jest trudne wystarczy tylko nieco informacji i można sobie fundnąć smakowite zdrowe chleby bez E- konserwantów, polepszaczy, ulepszaczy i innych toksycznych trutek wsypywanych do chlebków, kupowanych w marketach. Domowy chleb wypełni dom boskim zapachem, będzie przez długi okres przydatny do jedzenia, ( jakkolwiek muszę uczciwie dodać, że jak upieczemy chleb to znika on w ciągu kilku dni, i żeby przetestować jak długo będzie świeży musiałem odkroić kawałeczek i schować go).
Po pewnym okresie zaczęliśmy używać mąki słodowej, i chleb wychodził podobny tylko ździebko mniej suchy. Mąka słodowa powoduje rozpad skrobi i taki chleb nie czerstwieje. Tylko trzeba dodawać niewiele, ja dodaję 1/3 płaskiej łyżeczki na 1,5 kg ciasta, w innym wypadku chleb będzie jak glina. Jeżeli ktoś nie chce dodawać mąki słodowej lub nie ma możliwości nabycia, to doskonałą alternatywą jest wykiełkowanie ziaren ( np. pszenicy czy fasoli) i dorzucenie zmiażdżonych kiełków, efekt analogiczny. Co do proporcji to należy eksperymentować, zacząć od 3-4 łyżek.

Domowy chleb można wytwarzać, z czego się tylko chce:
Mąka orkiszowa, żytnia, pszenna, mąki jaglana z amarantusa, gryczana. Można dodawać orzechów, siemienia lnianego, sezamu, różnych pestek, ziół, co tylko chcemy. Można go zrobić na wodzie, kefirze, jogurcie. Takie chleby mogą powstać tylko i wyłącznie w własnych domowych mini piekarniach.
 Chleb można piec standardowo: składniki do michy, wyrobić ciasto, potem do piekarnika trochę czasu to zajmuje. A później sprzątanie zamiatanie podłogi, mycie garów itd. Jest też druga technika, do której byłem nastawiony sceptycznie, ale się przełamałem. Można nabyć maszynkę do pieczenia chleba ja kupiłem moulinex taki najbardziej wypasiony do bochenków max. 1,5kg. Ale dla mniej zasobnych portfeli to można kupić już od 150 zł całkiem przyzwoitą maszynę.
Cała filozofia wypieku to wsypanie składników w należytej kolejności do pojemnika i  wybranie odpowiedniego programu. W moim moulinesie używam tylko programów:
10 tka do pieczenia chleba pełnoziarnistego, i 16,15 do chleba na zakwasie. Jeżeli się po jakimś czasie przypali to stosuję środek do czyszczenia piekarników Nanomax, super usuwa spalone zabrudzenia.
Ważna sprawa to kolejność dodania składników, najpierw woda, sól, drożdże, ( jeżeli sporządzamy od razu, jeżeli opuszczamy na np. rano to drożdże dodać na mąkę), później mąka, ( jeżeli dodajemy różne mąki to najpierw pszenne, orkiszowe później resztę, i ziarna).
Jakie stosować mąki? Najlepiej z całkowitego przemiału, czyli typ 1250-3000 dla pszennych i 1000-2000 dla żytnich. Typ oznacza ilość wagę minerałów pozostających po spaleniu jednostki wagowej mąki, czyli im typ wyższy tym mąka mniej oczyszczona i bardziej wartościowa. Mąki z pełnego przemiału dają chleby mniej wyrośnięte w wyższym stopniu zbite. Ale tu komentarz trzeba lekko modyfikować przepisy stosując różnorakie mąki. I jeszcze uwaga mąka z pełnego przemiału to oznacza z zmielonych pełnych ziaren, a niepomieszana biała z otrębami.
Mąka żytnia wymaga więcej wody niż pszenna czy orkiszowa, ale nie daje takiej struktury, co pszenne i trzeba żytnie wypiekać w foremkach.
Mąki o wyższym typie potrzebują mniej wody niż te o niższym typie.
Mąka żytnia nie wyrośnie, jeżeli dorzucimy drożdży potrzebny zakwas (o tym później)
Mąka żytnia i np. amarantusowa nie ma glutenu i ciasto trudno się wyrabia, dlatego dobrze jest łączyć ją z orkiszem lub pszenicą.
Aby chleb wyrósł trzeba dołączyć spulchniaczy. W piekarniach przemysłowych dodaje się min chemicznych środków spulchniających. My tego nie będziemy robili wystarczą nam drożdże piekarnicze ( Ich wartość odżywczą opisałem TU) albo zakwas. Drożdże można kupić w sklepie spożywczym suszone i takie w kostkach. Ja stosuje te w kostkach, 0,80zł za kostkę i starcza na plus minus 8 jedno kilogramowych bochenków. Trochę więcej napiszę o zakwasie:
    ZAKWAS chlebowy to nic innego jak dzikie drożdże i kultury bakterii kwasu mlekowego. Analogiczne jak w jogurtach, kiszonej kapuście, kefirze, mleku zsiadłym i ogórkach kiszonych. Każde ziarno żytnie jest oklejone takimi bakteriami wystarczy stworzyć im odpowiednie warunki i gotowe. Taki zakwas dodany do ciasta chlebowego spowoduje, że pojawią się w nim pęcherzyki gazu (wynik fermentacji) i to nam spulchni chleb. Jednak jest ważna sprawa, że o ile drożdże piekarnicze potrzebują 1-1,2h do spulchnienia chleba to zakwas wymaga 6-12h, czyli trzeba dłużej czekać. Im zakwas starszy to ciasto kwaśniejsze, większa zawartość kwasu octowego, a mniejsza kwasu masłowego(który nadaje łagodny smak). Z tego względu my nie trzymamy chleba dłużej jak 6-8 godzin do wyrośnięcia.
Teraz jak zrobić magiczny zakwas, jest to dziecinnie proste. Do garnka albo słoika wlewamy wody źródlanej niegazowanej 1 jednostka i mąki żytniej 1 jednostka (około 1/4 objętości słoika) mieszamy koniecznie zakrywamy i odstawiamy na 24h. Ja kładę go na kaloryferze, ale UWAGA! Nie wolno ogrzać do temp wyższej niż 40 stopni, więc dobrze jest skręcić grzejnik żeby był letni. Czekamy jeden dzień później dodajemy znowu to samo woda i mąka, i znowu czekamy jeden dzień i zakwas gotowy. Na początku będzie słaby, ale z czasem nabierze mocy. Zakwas jest gotów do użycia, ale pamiętajmy żeby nie dodawać do ciasta wszystkiego! Część musi zostać na późniejszy wypiek, tą pozostającą część uzupełniamy wodą i mąką i pozostawiamy na 4 h w cieple a potem wkładamy do lodówki. Zakwasy w przeróżnych częściach świata wychodzą inne to tak trochę jak z szczepami drożdży na wino. W krajach śródziemnomorskich to ponoć robią zakwas z mąki mieszanej. Ja mam zakwas żytni, na razie działa. Ten nasz zakwas ma już około 2 lat i jest optymalny, proszę się nie zrażać, jeżeli od razu nie będzie wam coś wychodziło lub zakwas będzie niestabilny. Dobry zakwas osiąga się po dłuższym okresie, zawiera on wtedy drobnoustroje z różnych części polski i z różnych okresów, dlatego piszę, że jest optymalny.
Aktualnie trochę przepisów, wszystkie przepisy podaję na wagę około 1kg lub 1,5kg (ważne żeby wszystko ważyć i zapisywać z czasem się dojdzie do wprawy).
Pierwszy przepis jest ramowy, takie proporcje sprawiają, że prawie zawsze wychodzi: zakwas wrzucamy ile się chce, ale musi być konsystencji ciasta, na 550 ml wody dorzucamy około 850 gram mieszanek mąki. To jest taki schemat baza, na jej podstawie robimy chleby.
Graham z słonecznikiem
Woda 550ml
sól 2,5 łyżeczki (sól himalajska, morska albo kamienna)
garść słonecznika
mąka orkiszowa typ 3000 680g
mąka pszenna typ 650 200 g
drożdże jedna łyżeczka (nie dawać za dużo, bo ciasto po pewnym czasie klapnie)
Można dodać kminku mielonego około pół łyżeczki
Wszystko do maszyny ustawiam na 10ty program i za 3,22 godziny chlebek gotowy.
Chleb Hunzów (moja przeróbka)
woda 550ml
sól 2,5 łyżeczki ( sol himalajska, morska albo kamienna)
mąka orkiszowa 1250 500g
mąka gryczana 50g
mąka jaglana 50g
mąka żytnia 2000 150g
drożdże płaska łyżeczka
morele suszone, orzechy laskowe, słonecznik, jedna szklanka
kminek, tymianek zmielone pół łyżeczki

Chleb z amarantusa
woda 550 ml
sól 2,5 łyżeczki ( sol himalajska, morska albo kamienna)
mąka amarantus 200g (lub ugotowane ziarna)
mąka orkisz 3000 250 g
mąka pszenna 650 200 g
mąka żytnia 2000 150g
drożdże płaska łyżeczka
słonecznik i rodzynki  pół szklanki
Chleb z ziemniakami
Często się zdarza że pozostają nam z obiadu ziemniaki wrzucamy je w takim przypadku do chleba, około dwóch sztuk na bochenek 1,5kg, trzeba jedynie prawidłowo odjąć ciasta i ociupinko podwyższyć dodatek mąki.
Chleb z gotowaną kaszą, soczewicą, bobem czy ciecierzycą, podobnie jak poprzedni przepis, chleby wychodzą wtedy wilgotne i ogromnie aromatyczne.
Życzę smacznego i jak by były jakieś pytania to chętnie odpowiem.

piątek, 20 stycznia 2012

Dezodoranty i zdrowie

Dezodoranty szkodzą jak większość kosmetyków..
Nie stosuję tego zbytku, i co walę, może nie pachnę tak intensywnie i to wszystko. Ale zadajcie sobie pytanie, z jakiego powodu człowiek śmierdzi pod pachami, z jakiej przyczyny male dzieci nie śmierdzą? No chyba, że zrobią, k…ę ale to inna historia.  Pierwsza kwestia to, co to jest pot? Jaką rolę spełnia w naszym układzie przez miliony lat budowany przez ewolucję i po co natura wyposażyła nas w taki mechanizm? Oprócz regulowania ciepłoty ciała, z potem wyrzucamy toksyny, kwas mlekowy, nadmiar sodu, mocznik. To tak ogólnie. Innymi słowy pocenie się jest jednym z sposobów organizmu na oczyszczanie. Krępujący zapach ma dwa podłoża, pierwszy naturalny to rozkład potu przez bakterie, drugi niemiły zapach potu sam w sobie ( duża ilość toksyn i zakwaszony organizm).
A co sprawiają dezodoranty? Oprócz tego, że zawierają perfumy czsami srebro ( takie samo jak w środkach Nanomax)
http://domtechniczny24.pl/preparaty-czyszcz%C4%85ce-nanomax.html - to mają jeszcze całą górę specyfików chemicznych, które powodują zasklepienie porów potowych. Czyli takie korki, albo zakrętki. Wszystko, co organizm w wrodzony sposób chce wydalić na zewnątrz pozostaje w środku.  To tak jakby przy rozwolnieniu zatkać sobie odbyt i kłopot z głowy nic nie wali, fajnie nie?
Toksyny tymczasem nadal krążą w organizmie, ciepłota nie jest regulowana prawidłowo, nie mówiąc już o chemikaliach przenikających z dezodorantów do ustroju. Ostatnio przeczytałem o badaniach pani dr Philippa Darbre. Sprawdzała ona skład tkanek raka piersi, i okazało się, że zawierają one znaczne ilości toksycznych środków konserwujących - parabenów, które wciąż powszechnie stosowane są w kosmetykach. Może to być jedno z faktycznych czynników zwiększających ryzyko zachorowalności kobiet na raka piersi, macicy, i nawet raka skóry.
Wybór należy do nas, myć się, co dziennie parę razy pod pachami (najlepiej wodą), zdrowo odżywiać albo stosować chemię i zaledwie ładnie pachnieć i posiadać białe i czarne koszulki bez plam.
By By ludziska

środa, 18 stycznia 2012

Nanotechnologia w domu

Nanotechnologia jest względnie młodą dziedziną nauki zajmującą się budowaniem i testowaniem cechy struktur o wymiarach nanometrycznych.  Rozwija się nadzwyczaj intensywnie i nie mamy pojęcia jak w przyszłości odmieni nasz świat i otoczenie.

Prędzej czy później każdy z nas zetknie się z tą pionierską dziedziną nauki. To, co o niej wiemy to jedynie ogólne informacje, rurki węglowe, fulereny, nanosrebro czy złoto, że mają właściwości antybakteryjne i antywirusowe.
Tak myślę o tym srebrze, nie ukrywam sam już od ponad roku używam je, jako koloid do picia, w infekcjach typu wirusówka jelitowa i grzybica przy atopowym zapaleniu skóry.  Efekty są takie same lub porównywalne jak przy antybiotyku, wyjaławia florę bakteryjną przewodu pokarmowego i to jest bzdura, że wybiera selektywnie organizmy chorobotwórcze. A niby tak na zdrowy rozsądek jak taka k...... mać tyciutka cząsteczka ma rozpoznać zagrożenie, zabija, co jej chemia daje i koniec. Nie oznacza to, że jej nie wykorzystuję, tu taka krótka historia z życia wzięta. Mam 3 synów i zdarza się tak, że sporadycznie zachorują, piszę czasami, bo odkąd zaczęliśmy się przyzwoicie odżywiać to jest to rzadko. Dobra wracam do tematu, srebro mam w 100% przetestowane na jelitówki, jak się coś zaczyna to dzieciaki nie idą do szkoły, dostają dwa male kieliszki srebra i po 12 h nie ma śladu po jelitówce. Później to probiotyki i kapusta kiszona, i wsio ok. Z kolei przy grzybicy to srebro jest nieefektywne, albo mało skuteczne, mój średni ma atopowe zapalenie skóry, jak się w szkole naje syfu, a na chwilę obecną to ciężko upilnować to natychmiast mu wyskakuje na skórze. Potem to już idzie lawinowo, gronkowiec i grzybica, bardzo typowa mieszanka. Dawałem mu srebro, rezultat mizerny trochę przybladnie skóra, ale się sama nie wyleczy. A jak dłużej aplikuję to zaczyna go boleć brzuch, czyli flora jelitowa jest koszona równo.
Następna sprawa to sterylizowanie srebrem Nano np. łazienek, tak nie do końca jestem przeświadczony. Wszak nie da się żyć w 100% czystości, bo co jak w końcu przejdziemy do otoczenia gdzie będzie drobnoustrojów w cholerę? Dajmy na to spacer do lasu, albo siedem dni pod namiotem.
Małe codzienne dawki brudu (niewielkie) pozwalają podtrzymać nasz system odpornościowy w ciągłej gotowości, to taki samorzutny system szczepienia, nie potrzeba się kuć i nabijać kiebzy koncernom. 
Wyjaławianie srebrem powinno być zarezerwowane dla pomieszczeń wyjątkowo narażonych na wysoką koncentrację chorobotwórczych drobnoustrojów, np. oddziały zakaźne, przychodnie, farmy drobiu i bydła, lub łazienki wokół wc, dalej do dezynfekcji urządzeń pracujących w kontakcie z żywnością do zastosowań w zakładach mleczarskich, przetwórniach mięsa, owoców i warzyw. Dobrą sprawą są włókniny z srebrem używane w maskach przeciwpyłowych. Ponieważ podczas wdychania powietrza, drobiny pyłów, zarodniki grzybów i pleśni osadzają się na filtrze. Ponieważ jest tam duża wilgotność jest to idealne miejsce gdzie mogą się rozwijać. I z tego względu użytkownicy takich masek mogą chorować na zapalenia górnych dróg oddechowych, alergie. To samo dotyka innych filtrów, np. klimatyzacja w samochodzie. Rozwiązaniem tego problemu mogą być nanocząsteczki srebra zatopione w włóknach filtracyjnych, które obniżą rozwój drobnoustrojów. Analogicznie nanokoloidy miedzi i złota.
Niebezpieczne według mnie jest stosowanie nanokoloidów w kosmetyce, opisywałem to poprzednio na przykładzie srebra. Sterylizowane do przesady powierzchni skóry, która przez miliony lat dostosowywała się do poprawnego funkcjonowania w środowisku może być niebezpieczne. To tak jak by jeść rutynowo na śniadanie antybiotyk, nie o to chodzi. Spirytusem zdołamy odkazić ranę albo skórę wokół niej, ale powszednie picie i nacieranie całego ciała na zapas może się skończyć katastrofalnie, o tym nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Stosowanie nano filtrów UV w kremach to niebezpieczeństwo przenikania cząsteczek do organizmu i ich wpływ na jego funkcje, o tym później. Podobnie w przemyśle tekstylnym i obuwniczym. Codzienny kontakt z bielizną, ubraniami wysterylizowanymi na zero to może być fajne, bo nie śmierdzi z butów albo pod pachami, czy w innych miejscach. Może i zda egzamin, jeżeli takie tkaniny użyjemy w odziałach dla wcześniaków, których skóra nie jest gotowa na kontakt z środowiskiem, ale dorosłe osoby, wszak mamy naturalną ochronę. Umiar i rozsądek w wszystkim.
Następny problem może być wpływ na organizm i środowisko. A to ze względu na wymiar nanocząsteczek, które mogą przenikać do dowolnych komórek w organizmie, nawet do mózgu. Zdołają, zatem teoretycznie mieć destrukcyjny wpływ na DNA, błony komórkowe, itd. Niebezpieczne dla mnie jest twierdzenie np. KE, która w broszurach i publikacjach dotyczących nanotechnologii, domaga się badań, które miały by udowodnić i potwierdzić ich bezpieczeństwo. Czyli z założenia nie zalecają obiektywnych badań, tylko te, które mogą wykazać ich bezpieczeństwo? To jest niepokojące, komercja i kapitalizm jak wejdzie w tą dziedziną to może być analogicznie jak z GMO lub szczepionkami masę fałszerstw i oszustw. I nie będzie się liczył klient jego zdrowie tylko zysk i zwrot kosztów na badania. W przypadku nanotechnologii negatywnym wpływem na środowisko to na dzień dzisiejszy bym się nie przejmował. Raz, że te cząsteczki są niestabilne i mają zdolność do spajania się w większe cząstki i tracą przy tym swoje właściwości. A dwa że ich cena jest zawrotna i masowe wprowadzenie do środowiska nam nie grozi.
Nieco faktów:
Nano Dni na Politechnice Warszawskiej fizycy: dr Jacek Szczytko i prof. Jacek Majewski. Mówi, że dwa badania przeprowadzone na myszach dowiodły, iż wolne, niezwiązane z żadnym konkretnym produkcie nanorurki srebra zdołają wywołać jedną z postaci raka, tak jak azbest.
Kolejne badanie to dodanie 3 związków chemicznych do roztworu, w którym znajdowały się nanorurki, odmieniły one strukturę powierzchni nanorurek i tym samym, zmniejszyło śmiertelność komórek skóry człowieka z 50% do kilkunastu. Innymi słowy widzimy, że nanorurki są zabójcze w stanie niezwiązanym, dla skóry. Nie są neutralne.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Chińskie noże do kuchni

No tak coś mię tknęło w ostatnim czasie i nabyłem chińskie noże kuchenne. Przypuszczalnie z tego powodu, że ostatnimi czasy zimowymi wieczorami oglądam z żoną programy o pichceniu. I wszędzie spostrzegam, że kucharze mają rozmaite noże zależnie od przeznaczenia. Myślę to jest kwestia specjalizacji, do szatkowania warzyw i do obierania dwa różne, do filetowania mięsa inny, do krojenia też inny i tak dalej.  To samo jest z garnkami, ale do tego wciąż nie doszedłem. Na razie noże. Na pierwszy ogień poszły tasaki do szatkowania. Na początku nie miałem pojęcia jak to jest, jakkolwiek problematyką nożową się nieznacznie interesowałem, ale niewątpliwie nawyki rodzinne opornie jest przełamać. Tu się urodziłeś i tu musisz dokonać żywota, albo takim nożem matka kroiła ty też takim samym musisz. Jednak nie do końca, Internet otwiera oczy, raz na rzetelne rzeczy raz na gorsze. Problem wyboru.
Wracam do tematu, tasak, i od razu spostrzegam drobnego chińczyka jak zwinnie obiera i szatkuje warzywa na woka, poszedłem do sklepu w mojej miejscowości, ale tu nie mieli nic, nawet za przysłowiowe 4 złote. Pozostaje Sieć, chwilę googlowania i wynalazłem ciekawą linię tanich, ale z rzekomo dobrej stali, to jeszcze dane na forum knivesów i wszystko jasne. Tam którykolwiek nóż jest chyba przedstawiony. Recenzje były takie, że na start za 50 – 60 złociszy to wystarczy. Zamówiłem dwa made in China, pierwszy to taki normalny tasak typ japońskiego nakiri, z lekko zaokrąglonym czubkiem na końcu, a drugi to standardowy santoku taki jakby szefa kuchni, w opisie było, że do suszi, paczka nadeszła szybko.
Po otwarciu pierwsza rzecz to zaolejowałem rączki, bo były z takiego niezmiernie chłonnego drewna, nie wiem może bambusa. Noże miały ostrza, sory mają niezmiernie cienkie wydawało mi się, że za wąskie.  Szlif wklęsły na szerokości 12 mm, zaostrzone właściwie. Na pierwszy rzut poszedł tasak. Miałem akurat do pokrojenia ananasa, to go umyłem i ścinam górne zielone pióropusze, takie jak miał król Julian, He. I tu szok, tasak wlazł jak w masło, poprzednio obcinałem fiskarsem, nożem szefa kuchni, jest on co najmniej o 50 procent szerszy od chińskiego tasaka. Może, dlatego ciął ciężej. Ja wiem, że jeszcze wchodzi kwestia ostrzenia, ale sory ja tak ostrze noże, to muszę w domu ogłaszać, które są świeżo naostrzone. Jak przed świętami naostrzyłem i zapomniałem ogłosić, to żona z najstarszym synem miała po godzinie pocięte paluchy.
Wracam do tematu, tasaczek wydajnie poradził sobie z skórą ananasa i podobnie szybko pojechał go na plasterki. Jak dla mnie sensacja. Tym drugim nie miałem okazji pracować, ale żona robiła sałatkę i poprosiłem o opinię. Powiedziała, że kroi się super, jedno tylko rączka jest tak jak by z surowego drzewa. Będę musiał przejechać papierem wodnym i woskiem, ale to potem.
Ogólnie recenzja na 5 z plusem. Zrobię tylko małą korektę, ponieważ noże mają hiden tang i nie jest zabezpieczony żadnym pinem, to umieszczę z dwa mosiężne, i zrobię na końcu otwór do powieszenia, bo u mnie noże wiszą na ścianie. Nożyki przed przeróbką wyglądają tak jak na zdięciach, jak przerobię to wstawię nowe.

czwartek, 12 stycznia 2012

Garnek z jagnięciną się przypalił

W aktualnych czasach pichcenie staje się co chwila prostsze, a to za sprawą dużego i powszechnego dostępu do wszystkiego, co potrzebne w tym zawodzie, i nie mam na myśli wyłącznie przepisów w Necie. W współczesnych czasach kucharzenie staje się coraz prostsze, a to za sprawą wielkiego i powszechnego dostępu do wszystkiego, co potrzebne w tym fachu, i nie mam na myśli tylko przepisów w Internecie. Półki sklepowe uginają się od różnego gatunku sprzętu AGD, przypraw, tasaków, książek kucharskich i pięknych garnków ze stali nierdzewnej.
Każdemu z nas od czasu do czasu zdarza się przyjarać taki garnek, lub raczej to, co w garnku. Jeśliby jest to nieszkodliwe przypalenie trwające krótko, to można wyrzucić przypaloną treść wlać wrzątku z płynem, odczekać kilkanaście minut i wypłukać szczotką z tworzywa. Z reguły taki zabieg się udaje i w najlepszym wypadku nie zostawają żadne ślady na dole garnka. Gorzej, jeśliby przypalimy potrawę tak, że na dole garnka będzie gruba zwęglona skorupa, a w kuchni widzialność spadnie jak w gęstej mgle, co w takim przypadku robić? Kuchnię można przewietrzyć a garnek szkoda wyrzucać.
Postaram się nabazgrać, co w takiej sprawie najlepiej zdziałać.  Musimy przygotować: szpachelkę, wiertareczkę z regulacją biegów, krążek elastyczny na rzep, włókninę polerską ziarno 60, 120
, 240, ściernicę trzpieniową z włókniny ziarno 60, 240 i ewentualnie wełnę stalową o numerze 2, 0 i  00.
Najważniejsze to zaczekać aż garnek wystygnie wówczas zalać niewielką porcją wody ( w żadnym razie nie wlewać wody do rozgrzanego garnka, albowiem można wypaczyć dno), dobrze jest go przenieść na balkon, tak aby dotkliwy zapach nie roznosił się po domu. Następnie małą szpachelką usunąć zwęglone części, tak, aby nie było większych kawałeczków przylegających do spodu garnka, to czasami trwa, jakkolwiek dobrze jest uzbroić się w cierpliwość i pieczołowicie oczyścić dno. Po tym etapie przepłukujemy gar i osuszamy go, wolno nieco podgrzać nad gazem, ale ostrożnie. Zakładamy na maszynę krążek z rzepem i montujemy do niego włókninę 60, obroty ustawimy na około 1000obr/min. I polerujecie nieznacznie dociskając spód garnka. Trzeba uważać, aby nie ocierać gumą o boki garnka. Po kilku kilkunastu minutach garnek, jego spód powinien już być w miarę prawidłowy, należy wówczas przetrzeć go suchą ścierką i sprawdzić czy nie pozostały gdzieś przebarwienia, jeżeli tak to akcję ponowić. Jeżeli spód będzie już ładny zmieniamy włókninę na 120, później 240 i powtarzamy za każdym razem akcję, ale nieco krócej.  Po wyczyszczeniu spód winien posiadać satynową powierzchnię bez dostrzegalnych głębszych rys. Kolejny etap to polerowanie brzegów garnka i tu robimy podobnie jak wcześniej. Po pierwsze zakładamy na wiertarkę ściernicę trzpieniową z włókniny o ziarnie 60 później drobniejszą 120 lub 240. Po wyczyszczeniu boków garnek winien być jak nowy.
 Jeżeli ktokolwiek nie dysponuje wiertarki może to samo uczynić ręcznie za pomocą wełny stalowej grubość 2, 0, 00. Aczkolwiek w wypadku czyszczenia ręcznego musimy liczyć się z tym, że poświęcimy masę czasu i w żadnym razie nie uzyskamy tak idealnego rezultatu jak w przypadku czyszczenia mechanicznego.

środa, 11 stycznia 2012

Wiertarka w warsztacie

Parę słów o otworach przelotowych i nieprzelotowych, i czym je zrobić w warsztacie.
  Nie przypuszczałem, iż na jakość wiercenia ma tak spory wpływ, nie tylko wiertło, jego zaostrzenie, ale także wiertarka, a ściślej technologia wiercenia. Chodzi mi o to czy wiercimy z ręki czy na wiertarce stołowej. Ale od początku.
Chciałem wywiercić około 400 otworów o średnicy 3,1 mm w blasze stalowe 2mm grubości. Na początku zacząłem wiercić z ręki, ale po kolejnym złamanym wiertle zacząłem się zastanawiać nad usprawnieniem sobie pracy. W sklepie mam:DEDRA Wiertarka stołowa DED7707 -350W i jeszcze kilka innych, niemniej jednak że ta jest najtańsza a ja potrzebowałem wiercić wiertłem do stali 3,1mm to wziąłem tą.

Na wiertarkach stołowych można wiercić z niewielką prędkością, niemniej jednak za to z dosyć dużym posuwem i stale ten posuw jest w jednym kierunku. Zaowocowało to tym,że jedynym wiertłem wywierciłem około 350 otworów bez ostrzenia! Jak wierciłem to miałem uczucie, że wiertło się wciska w blachę i wchodzi jak w masło, jak dla mnie rewelacja? Takie wiercenie ma aczkolwiek ograniczenia, bo nie weźmiemy wiertarki stołowej na działkę i nie wywiercimy otworu w słupku ogrodzeniowym:). Czyli wiertarki ręczne są mobilne wolno je wszędzie użyć, pod warunkiem, że mamy pedłużacz i prąd. Ale wiercenie łączy się z większym zużyciem wierteł. Więc wiertarka stołowa do warsztatu, a wiertarka ręczna do pozostałych prac.

Tak się zdarzyło, że musiałem zrobić mniej więcej 2121 otworów w blaszce 1,4mm wiertełkiem 2mm. Włączanie i wyłączanie wiertarki oryginalnym wyłącznikiem to zmora, szczególnie gdy jest mrozik, ta plastikowa pokrywka robi się strasznie twarda. Jak się wierci kilka otworów to nie ma znaczenia, ale jak trzeba precyzyjnie wywiercić kilka tysięcy to pojawia się kłopot. Dobrym rozwiązaniem jest wyłącznik nożny.

Postanowiłem sam zrobić takie coś, za niewielkie pieniądze.
Kupiłem włącznik do dzwonka domowego, jedna duża sztacheta jako podstawa, dwie małe jedna podpórka pod stopę druga pod palce, żeby gira nie wisiała w powietrzu. I troczę skóry na sam wyłącznik, kawałek przewodu wtyczka i gniazdko. A-ha i albowiem styki są delikatne to nie można tego patentu zastosować do mocnych wiertarek stołowych, moja wiertarka stołowa Dedra DED7707 ma 350W więc nie ma problemu.
Wyłącznik jest rewelacyjny w użyciu, i bezpieczny, w każdej chwili można go wyłączyć.
.


Trochę o spawaniu inwertorem TIG

Spawanie metodą TIG polega na zajarzeniu łuku pomiędzy końcem elektrody wolframowe a brzegami metalu łączonego. Elektroda jest nietopliwa, tzn. służy jedynie do wytworzenia łuku elektrycznego, który spawacz utrzymuje na jednakowej długości. Wartość natężenia prądu jest nastawiana na źródle prądu, inaczej spawarce, inwertorowej TIG. Spoiwo zwykle jest dostępne w postaci prętów o długości 1 m. Zbliża się je do przedniego brzegu jeziorka. Jeziorko jest osłaniane za sprawą gaz neutralny wypierający powietrze z obszaru łuku. Jako gaz obojętny najczęściej wykorzystywany jest argon.

 W procesie spawania łukowego elektrodą nietopliwą w osłonie gazowej, spaw uzyskuje się przez stopienie metalu z spawanym przedmiotem w osłonie gazu obojętnego.  Metoda ta daje prawidłowy nie zażużlony i gładki spaw a samo jarzenie łuku nie powoduje odprysków, z racji tego czemu nie wymaga dodatkowej obróbki powierzchni spoiny.

 Elektroda nietopliwa wykonana jest z wolframu lub stopu wolframu i toru i zamocowana jest w uchwycie palnika TIG. Elektrodę mocuje się w tulejce zaciskowej (o średnicy takiej samej jak elektroda) w ten tryb, aby wystawała poza dyszę gazową od kilku do kilkudziesięciu milimetrów, w zależności od warunków spawania.
 Gaz ochronny podawany jest z butli poprzez reduktor do Spawarki i poprzez przewody rękojeści dociera do dyszy palnika i wylatuje otaczając elektrodę. Gaz osłonowy stosuje się, tak aby oziębić elektrodę, o bronić roztopiony stop spoiny i rozgrzany obszar spawania przed dostępem gazów utleniających z atmosfery.

Obręb najwyższej temperatury gdzie stal jest płynny tzw. jeziorko nie ma wtrąceń typu topnik, podobnie jak na swojej przestrzeni jak i wewnątrz spoiny, i powoduje, że nie zmienia się znacząco jej skład chemiczny.
 Zajarzenie łuku w nowoczesnych spawarkach można uzyskać poprzez potarcie, dotyk lub w najwyższym stopniu zaawansowane technologicznie przez zbliżenie elektrody do materiału (tzw. bezdotykowe).

Aby poprawnie przeprowadzić proces spawania trzeba dobrać odpowiednie parametry spawania, typ elektrody i drutu spawalniczego.
Spawanie prądem stałym DC, z zmienną biegunowością, pozwala na spawanie wszystkich metali i ich stopów poza aluminium i stopami magnezu.
Spawanie prądem przemiennym AC, pozwala na spojenie aluminium i jego stopów, przy tym rodzaju spawania zauważa się większą niestabilność łuku, który błądzi wokół elektrody, z tego powodu zaleca się stępienie końcówki elektrody wolframowej.
Natężenie prądu – wpływa na głębokości wtopu i szerokości spoiny, ale z drugiej strony oddziałuje na temperaturę końca elektrody nietopliwej. Wzrost natężenia prądu spawania zwiększa głębokość wtopienia i powoduje przyspieszenie prędkości spawania. Nadmiernie duże natężenie niekorzystnie wpływa na spoinę, dlatego że powoduje, że koniec elektrody wolframowej ulega nadtopieniu i pojawia się zabrudzenie chemiczne w spoinie i szybsze zużycie elektrody.
Energia łuku - decyduje w zależności od rodzaju gazu ochronnego o długości łuku i o kształcie spoiny i ściśle zależy od zastosowanego natężenia prądu oraz rodzaju materiału elektrody. Podniesienie napięcia łuku zwiększa szerokość lica spoiny, maleje przy tym głębokość wtopienia i pogarszają się warunki osłony łuku i ciekłego metalu spoiny.

Prędkość spawania – wpływa na naprężenia w spoinie.

Gazy ochronne to przede wszystkim ARGON, jaki ochrania elektrodę oraz powierzchnię roztopionej spoiny przed utlenianiem, chłodzi ją i wpływa na postać spoiny.

Elektrody nietopliwe wytwarzane są z czystego wolframu i z stopów, występują w różnych średnicach. Producenci podają na opakowaniach zastosowanie elektrod.
WP zielone: aluminium i jego stopy, magnez i jego stopy
WX jasno zielone: stale węglowe, nierdzewne, stopy tytany, niklu i miedzi
WT20 czerwona: stale węglowe, nierdzewne, stopy tytany, niklu i miedzi
Druty do spawania występują w postaci odcinków 1000 mm o średnicach w przedziale od 1-5mm. Gatunek materiału jest podporządkowany od spawanego detalu i najczęściej skład chemiczny jest nader zbliżony do materiału spawanego. W niektórych wypadkach stosuje się materiały dodatkowe np. do spawania mosiądzu stosuje się brązy.

Spawarki do metody TIG to najczęściej inwertorowi źródła prądu różnej, jakości i o różnym zaawansowaniu technologicznym
I jeszcze mała wskazówka przy kupowaniu spawarki inwertorowej
Krótka porada przy zakupie spawarek inwertorowych.
Temat będzie dotyczył sprawności. Na jednych spawarkach sprawność na tabliczce wynosi 60% a na innych nawet 7%. I właśnie obecnie namówiłem klienta żeby dał sobie spokój z tymi niżej 15%, a skupił się na tych 60%, Sherman ARC200C lub maszyna ARC 160C co w tym wszystkim chodzi? Prosto wolno napisać tak, że producenci sprzętu podają maksymalne prądy, z którymi można spawać i tu jest elementarny problem. Jeżeli ktoś ma spawarkę 7% sprawności i da max. prąd spawania to pracuje na granicy spalenia i możliwości takiego sprzętu, nie ma tu mowy o żadnym współczynniku bezpieczeństwa.
Taki elektronarzędzie nie posłuży nam długo. Tymczasem te z 60% sprawności to mogą posłużyć lata. Praktyka sprzedawcy to potwierdza sprzedaję spawarki Sherman ARC 200C, ARC 160C i nie mieliśmy na nie ani jednej reklamacji, w odróżnieniu od np dualmigów Shermana, tych nie polecam.

wtorek, 10 stycznia 2012

Okres grzewczy już się zaczął, co prawda palenie w piecu nie jest moim ulubionym zajęciem, w rzeczy samej, ale jak trzeba to trzeba.  I tak powszedni ceremonia: wstawać wcześniej o świcie,  włożyć się w ubrania robocze, maska przeciwko pyłowa lub lepiej przeciw gazowa na twarz, rękawice na ręce i do kotłowni. Usunąć popiół, czyścić piec, co jakiś czas oczyścić górny szyber do tego celu są szczotki kominiarskie, generalnie horror. A jeszcze ten straszliwy, ciemny, smolisty osad na wewnętrznych ściankach pieca. To mnie doprowadzało do szału. Miał wiadomo jak sie pali powinien być wilgotny podczas spalania wydziela się cała masa związków sadza, smoła i takie tam inne i oblepia palenisko od wewnątrz, smoła może być bardziej lepka a od czasu do czasu mniej, ale zawsze mam problem z usunięciem tego paskudztwa, które obklejając wewnętrzne ścianki znacznie zmniejszało sprawność pieca.
Wolno powiedzieć, że smoła działa jak izolator, im grubsza warstwa (oblepiona dodatkowo popiołem) tym mniej energii z spalanego miału lub żaru, przedostaje się przez stalowe ścianki do wody, a więcej leci w komin, czyli strata kasy (nie mówiąc już o sąsiadach, którzy wdychają to wszystko, na pewno nie na zdrowie). Nie mam pojęcia jak to wyliczyć, ale wiem, że jak piec jest super czysty to woda, nagrzewa mi się błyskawicznie, a jak palenisko jest zabrudzony to bardzo wolno, logiczne!
Następna przypadek to komin, który trzeba czyścić chociaż raz w roku, bo zachodzi sadzą i tu też koszty, bo albo zapłacić kominiarzowi lub samemu nabyć wycior do komina i drut lub sznur. Należy wtedy wejść na dach albo od spodu, a jak ładnie wtedy się wygląda :)
No i dochodzę do końca. Kolega powiedział mi, że jest takie coś jak przyśpieszacz spalania sadzy, różne są na rynku, ale najbardziej znany i skuteczny jest Sadpal. To taki zielonkawy proszek, niepalny i nie wybuchowy, którego dosypuje się do paliwa ( miału, węgla, drewna) i wtedy piec jest w środku czysty. Jak go kupiłem w sklepie internetowym i wsypałem pierwszy raz to płomień zabarwił mi się na żółto-zielono i dym z komina leciał nie ciemny jak zazwyczaj, ale białoszary albo taki biały. Znaczy to, że spalanie jest pełne. Na opakowaniu pisało, że stosowanie go jest ekologiczne, no i ma to sens podobnie jak katalizatory w samochodach, dopalają paliwo i mniej substancji szkodliwych przedostaje się do powietrza.
Teraz trochę o efektach stosowania Sadpalu, co zauważyłem: piec jest w środku popielaty albo biały, to zależy ile dodam proszku. Tak na oko to sypię za każdym razem około dwie czubate łyżki stołowe na wsad (piec mam 60kW). Jak sypnę więcej to jest w środku suchutko i biało, fajnie to wygląda. Czyścić piec i tak należy, bo popiołu to jest od groma, ale jest on suchy i nie ma z tym problemu. Natomiast na ściankach robi się tak łuska jak na wyschniętych jeziorach, odpada po czasie. Na koniec napiszę, co powiedział mi kolega jak zawołał kominiarza żeby tak na wszelki przypadek wyczyścił komin, kominiarz po robocie zszedł z drabiny zagadał, że komin był czysty, bo chyba ktoś go niedawno czyścił albo stosujesz pan, Sadpal.