poniedziałek, 16 stycznia 2012

Chińskie noże do kuchni

No tak coś mię tknęło w ostatnim czasie i nabyłem chińskie noże kuchenne. Przypuszczalnie z tego powodu, że ostatnimi czasy zimowymi wieczorami oglądam z żoną programy o pichceniu. I wszędzie spostrzegam, że kucharze mają rozmaite noże zależnie od przeznaczenia. Myślę to jest kwestia specjalizacji, do szatkowania warzyw i do obierania dwa różne, do filetowania mięsa inny, do krojenia też inny i tak dalej.  To samo jest z garnkami, ale do tego wciąż nie doszedłem. Na razie noże. Na pierwszy ogień poszły tasaki do szatkowania. Na początku nie miałem pojęcia jak to jest, jakkolwiek problematyką nożową się nieznacznie interesowałem, ale niewątpliwie nawyki rodzinne opornie jest przełamać. Tu się urodziłeś i tu musisz dokonać żywota, albo takim nożem matka kroiła ty też takim samym musisz. Jednak nie do końca, Internet otwiera oczy, raz na rzetelne rzeczy raz na gorsze. Problem wyboru.
Wracam do tematu, tasak, i od razu spostrzegam drobnego chińczyka jak zwinnie obiera i szatkuje warzywa na woka, poszedłem do sklepu w mojej miejscowości, ale tu nie mieli nic, nawet za przysłowiowe 4 złote. Pozostaje Sieć, chwilę googlowania i wynalazłem ciekawą linię tanich, ale z rzekomo dobrej stali, to jeszcze dane na forum knivesów i wszystko jasne. Tam którykolwiek nóż jest chyba przedstawiony. Recenzje były takie, że na start za 50 – 60 złociszy to wystarczy. Zamówiłem dwa made in China, pierwszy to taki normalny tasak typ japońskiego nakiri, z lekko zaokrąglonym czubkiem na końcu, a drugi to standardowy santoku taki jakby szefa kuchni, w opisie było, że do suszi, paczka nadeszła szybko.
Po otwarciu pierwsza rzecz to zaolejowałem rączki, bo były z takiego niezmiernie chłonnego drewna, nie wiem może bambusa. Noże miały ostrza, sory mają niezmiernie cienkie wydawało mi się, że za wąskie.  Szlif wklęsły na szerokości 12 mm, zaostrzone właściwie. Na pierwszy rzut poszedł tasak. Miałem akurat do pokrojenia ananasa, to go umyłem i ścinam górne zielone pióropusze, takie jak miał król Julian, He. I tu szok, tasak wlazł jak w masło, poprzednio obcinałem fiskarsem, nożem szefa kuchni, jest on co najmniej o 50 procent szerszy od chińskiego tasaka. Może, dlatego ciął ciężej. Ja wiem, że jeszcze wchodzi kwestia ostrzenia, ale sory ja tak ostrze noże, to muszę w domu ogłaszać, które są świeżo naostrzone. Jak przed świętami naostrzyłem i zapomniałem ogłosić, to żona z najstarszym synem miała po godzinie pocięte paluchy.
Wracam do tematu, tasaczek wydajnie poradził sobie z skórą ananasa i podobnie szybko pojechał go na plasterki. Jak dla mnie sensacja. Tym drugim nie miałem okazji pracować, ale żona robiła sałatkę i poprosiłem o opinię. Powiedziała, że kroi się super, jedno tylko rączka jest tak jak by z surowego drzewa. Będę musiał przejechać papierem wodnym i woskiem, ale to potem.
Ogólnie recenzja na 5 z plusem. Zrobię tylko małą korektę, ponieważ noże mają hiden tang i nie jest zabezpieczony żadnym pinem, to umieszczę z dwa mosiężne, i zrobię na końcu otwór do powieszenia, bo u mnie noże wiszą na ścianie. Nożyki przed przeróbką wyglądają tak jak na zdięciach, jak przerobię to wstawię nowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.